Cześć,

Jak wiecie ostatnie kilka dni spędziliśmy w Barcelonie, gdzie polecieliśmy bezpośrednio z Krakowa linią Wizzair, a na miejscu wynajęliśmy w centrum apartament przez AirBnB. Poruszaliśmy się głównie pieszo, a na koniec pobytu wynajęliśmy auto by zrobić zakupy i komfortowo dotrzeć z małym dzieckiem na lotnisko. Jak wiecie pandemia nie zakończyła się magiczną różdżką od rozpoczęcia wakacji, ale można z powrotem podróżować. Jak to podróżowanie wygląda? Na co się trzeba przygotować? O tym będzie dzisiejszy nasz wpis.

PRZED PODRÓŻĄ

Przed samym wyjazdem de facto trzeba tylko i wyłącznie zarejestrować się na rządowej stronie Hiszpanii (w przypadku lotu do Hiszpanii) lub wypełnić specjalny druk, który przekazujemy po wylądowaniu. Potwierdzamy w tym dokumencie de facto gdzie będziemy nocować oraz zostawiamy swoje dane kontaktowe. Nic więcej. Nie trzeba robić żadnego testu na koronawirusa, szykować się na kwarantannę, czy inne utrudnienia. Wszystko pozostałe wygląda tak samo jak przed pandemią. odprawić się trzeba on-line, wydrukować kartę pokładową (lub mieć ze sobą na telefonie) i tak dalej.

W TRAKCIE PODRÓŻY

Na lotnisko w dzień wylotu przyjechaliśmy standardowo na około 2h przed odlotem. Na wejściu nowość – maseczka na twarz i mierzenie temperatury. Przykładamy nadgarstek do specjalnej bramki i już zmierzone. Osoby, które mają temperaturę ponad 37,5 C podobno nie zostają wpuszczone na lotniska te polskie jak i zagraniczne. Nie wpuszczają też rodzin żegnających bliskich. Tylko pasażerowie – zatem kartę pokładową trzeba mieć ze sobą (lub potwierdzenie rezerwacji). Ciekawostką jest fakt, że takie same procedury spotkały nas już 3 lata temu na Lomboku w Indonezji, a jeszcze nikt o pandemii nie słyszał.

Po przejściu przez kontrolę temperatury udajemy się do stanowiska odprawy. Pierwsze zaskoczenie pustki, na lotnisku o godzinie 5:30 przechadza się naprawdę niewielka liczba osób. Normalnie jest dużo, dużo więcej osób. Nadanie bagażu zatem bardzo szybkie i udajemy się do kontroli bezpieczeństwa – tam znowu bardzo szybko i mamy jakieś 1h do odlotu. Korzystając z przywilejów dostępów do saloników lotniskowych udajemy się właśnie tam (co ciekawe nasze saloniki są już otwarte, a na świecie jeszcze raczej nie). Serwis jedzenia i napojów odbywa się poprzez zamówienie konkretnej pozycji z karty (zamiast szwedzkiego stołu). Następnie udajemy się na odprawę do samolotu. Wchodzenie do samolotu wygląda jak przed pandemią. Nie ma gigantycznych przerw i odstępów. Każdy stoi praktycznie jak chce. W samolocie możemy się swobodnie rozsiąść, nawet jeśli nie mieliśmy miejsc obok siebie. Ogólnie pasażerów mało, ale nie tak mało jak się spodziewaliśmy. Wypełnienie na około 55-60%.

Po wylądowaniu wypuszczają nas rzędami, by się nie tłoczyć i stwarzać bezsensownego tłumu. Wychodzimy przez rękaw na lotnisko. Trafimy na kolejkę sanitarną – nowość. Idziemy wszyscy w jednym kierunku. Na końcu musimy zostawić wypełniony wcześniej formularz w formie drukowanej lub elektronicznej (QR Code). Jeśli ktoś tego nie zrobił, to może wypełnić go na miejscu. Nikt nie mierzy nam temperatury. Tylko zostawiamy formularz, muchias gracias i możemy udać się po bagaż. Po wyjściu z lotniska w końcu możemy ściągnąć oficjalnie maseczki. Zmęczeni podróżą bierzemy taxi i udajemy się do apartamentu. Tutaj również nowość, taksówkarze oddzielni szybą z plexi od pasażerów.

NA MIEJSCU

Jak wygląda Hiszpania kontynentalna w trakcie największej bitwy sanitarnej nowożytnych czasów? Nie tak strasznie jak się spodziewaliśmy. Faktycznie jest dużo mniej turystów, nie ma praktycznie Azjatów, bez kolejki można wejść do Sagrady Familii czy też Parku Guel, ale ludzi na ulicach sporo. Szczególnie w weekendy – zarówno w ciągu dnia jak i w nocy. Jedyne co uświadamia o batalii z koronawirusem, to fakt obecności maseczek na twarzach większości Hiszpanów. Mimo, że nie było oficjalnego nakazu noszeniach maseczek na ulicach (w momencie jak przyjechaliśmy), to zdecydowana większość (około 80%) mieszkańców je nosiła. Wynika to pewnie z traumatycznego rozwoju epidemii w tym kraju. Hiszpanie zlekceważyli na początku sytuację i dlatego potoczyło się tak jak się potoczyło. Dlatego teraz Hiszpanie dmuchają na zimę i jak pojawiło się kilkadziesiąt przypadków w małej miejscowości Lleida w Katalonii, to postanowili miasto zamknąć. Od razu też przywrócili obowiązek chodzenia w maseczkach na twarzy również w Barcelonie (od 9.07). Ale to jedyne z nowych ograniczeń. Nikt nie planuje zamknięcia całej Katalonii ani też zamknięcia z powrotem lotnisk. Stosują teraz całkowicie odwrotną strategię niż na początku, tylko po to by uniknąć jesiennego lock down.

Pamiętajcie również, że maseczki nie są wymagane na plaży, w barach, knajpach, restauracjach czy basenach hotelowych. Tylko i wyłączenie na ulicy oraz w pomieszczeniach zamkniętych jak sklepy, muzea, czy zabytki kultury.

POWRÓT

Powrót do kraju (wróciliśmy wczoraj popołudniu) wyglądał praktycznie całkowicie normalnie. Gdyby nie maseczki na naszych twarzach, to nie dałoby się odróżnić czy podróżujemy w trakcie pandemii, czy już to wszystko minęło. Na wejściu na lotnisko sprawdzili nam jedynie karty pokładowe. Nie było żadnego mierzenia temperatury ani wypełniania dodatkowych dokumentów. Prosto mogliśmy się udać do stanowiska nadania bagażu, a później do kontroli bezpieczeństwa. Na lotnisku sporo osób, widzieliśmy startujące samoloty do Doha czy Dubaju. Stał również na płycie samolot Singapore Airlines odlatujący do Singapuru. Zatem powoli coraz więcej lotów wraca do grafiku.

Po wejściu do samolotu obłożenie mniejsze – około 30%. Zatem znowu mogliśmy się wygodnie rozsiąść. Na powrocie koniecznie wypełnienie karty przylotu do Polski. Zostawiamy w niej dane do siebie, gdyby u któregoś z pasażerów wykryto koronawirusa. W takim przypadku dostaniemy informację telefonicznie lub e-mailowo z całym protokołem dalszego postępowania. Po wylądowaniu brak dodatkowych kontroli temperatury czy sanitarnych (formularze zebrała obsługa naszego lotu). Prosto po odebraniu bagażu mogliśmy się udać na parking po zaparkowany samochód.

Tak mniej więcej wyglądała nasza podróż w dobie pandemii. Jeśli macie jakieś pytania, jesteście ciekawi czegoś więcej, to zadajcie je w komentarzu lub prześlijcie na emaila – marcin@tanibilet.eu. Na wszystkie pytania postaramy się Wam odpowiedzieć!